W procesie certyfikacji kandydat CNVC ma przygotować własne rozumienie tzw. rozróżnień kluczowych. Przy tej okazji spisałam kilka „własnych” rozróżnień, które są obecne w mojej trenerskiej pracy. Skąd je mam? Z książek, z głowy, z rozmów, ze spotkań z ludźmi. Dzieląc się z innymi dostaję od nich tzw „słowa kotwice” i często to one stają się fundamentem dla rozróżnień.
Odpowiedź vs Reakcja
Co krok jesteśmy w odpowiedzi lub reakcji. Wobec siebie samych, drugiego człowieka, świata. Podobno większości ludzi dużo łatwiej reagować niż odpowiadać. Możecie to sprawdzić przez najbliższe 24 lub 48 godzin. Ja sprawdziłam. Nie raz.
Reakcja to proces, w wyniku którego pod wpływem oddziaływania jednej materii na drugą, powstaje nowa materia. (Brzmi znajomo? Szkolnie?)
W relacjach widzę REAKCJĘ jako działanie z tzw plecaka, automatu, nawyku. Z przekonania (czasem graniczącego z pewnością), że On/Ona/Ono powie/zrobi to czy tamto, więc Ja muszę powiedzieć/zrobić to i to. Reagujemy tam, gdzie bardziej wierzymy swoim myślom (o sobie samym lub drugim), niż temu co widzimy, co rejestruje nas mózg. Tam, gdzie bardziej jesteśmy przywiązani do doświadczenia, niż do zobaczenia tego, co widać gołym okiem lub co wymaga wytężenia wzroku.
Reakcja jest z przeszłości lub z przyszłości. Nie ma nic wspólnego z teraźniejszością.
Inaczej jest z ODPOWIEDZIĄ. Odpowiadam na to, co czuję, czego potrzebuję. Co słyszę i co dostrzegam. Odpowiadam, gdy jestem obecna w tym, co się dzieje. Łatwiej o odpowiedź, gdy potrafię „łapać” myśli przychodzące z przeszłości lub przyszłości. Gdy znam swoje reakcje.
Bezsilność vs Bezradność
Dwa różne słowa i dwie różne emocje. Dwa różne stany. A diabeł nie tkwi tu w szczególe, ale w połączeniu słów. BEZ oznacza BRAK. Brak sił lub brak pomysłu (rady).
Bezsilność to stan, w którym moje ciało pozbawione jest siły potrzebnej do działania. Tej energii, która pozwala mi tworzyć i przetwarzać. Tej, która sprawia, że dzień zaczyna się w momencie wstania z łóżka (lub wypicia kawy 😉 ), a nie kilka godzin później lub wcale. W pamięci mam moją bezsilność. Doskonale pamiętam jej trzy oblicza. Przychodziła pomału. Uprzedzała mnie o swoim nadejściu. Patrząc wstecz widzę, że poprzedziła ją:
- jazda na rezerwie,
- przekonanie, że czerwona lampka nie oznacza 25 dodatkowych kilometrów, a przynajmniej dwa razy tyle,
- myśl o tym, że kto jak kto…, że mam wystarczająco dużo wiedzy, umiejętności, doświadczeń, by zobaczyć jej pierwsze objawy.
Bezradność to stan, w którym mój umysł jest zaciemniony. Wszystko jest w nim na swoim miejscu, a mimo to nie jest zdolny szukać, wymyślać, kombinować i sprawdzać. To stan, w którym wybory wydają się być poza naszym zasięgiem. Decyzję przerastają nas, a kreatywność jest tylko wspomnieniem.
Jest coś, co łączy te dwa stany. Człowiek, a właściwie jego brak. Dość często bezsilność i bezradność (ta pierwsza moim zdaniem robi to częściej) ograniczają przestrzeń, zamykają we własnym świecie. Odcinają od ludzi i od siebie samych. To, czego potrzebujemy, gdy tkwimy w bezsilności czy bezradności to relacja. Relacja jest bowiem odpowiedzią na BRAKI. W relacji jest SIŁA i RADA.