Bez zdolności przeżywania smutku nie mamy szansy na pełne przeżywania radości. Dobrze pokazuje to bajka „Nie mieści się w głowie”. Pamiętacie Riley i jej przyjaciółkę Radość. Przyjaciółkę, która zrobi wszystko, by dziewczynka była szczęśliwa. Usunie z jej drogi każdą przeszkodę i na dystans będzie trzymać uczucia, które mógłby popsuć dobrą zabawę. Na czarnej liści jest u Radości Smutna. Radość nie spuszcza jej z oka. Byle się do Riley nie zbliżyła, byle nie przypomniała jej o jakiś nieprzyjemnych czy trudnych wspomnieniu, byle tylko Riley nie płakała. Pierwsze objawy smutku i hop, Radość wyskakuje za zasłony, by rozweselić. Tylko, że w życiu Riley są też trudne wydarzenia więc w końcu Smutna ma swoje 5 minut. I to jej 5 minut pokazuje sens smutku w życiu.
Nie lubimy smutku, bo myślimy o nim, jak o czymś w rodzaju bagna, w które jak wpadniemy, to już po nas. Serce zwalnia, klatka piersiowa się zapada, ramiona stają się ciężkie, dłonie ciągną do ziemi, a do oczu cisną się łzy. I te dołujące myśli. Taki mamy zwykle obraz smutku. I takim smutkiem karmimy następne pokolenia.
Smutek to ważna emocja. Aleksander Lowen wiąże go „ze wspomnieniem minionej przyjemności i z bólem po jej utracie”. Psychologowie podkreślają, że smutek doświadczamy w związku ze stratą czegoś dla nas ważnego. To mogą być konkretne rzeczy, relacje, ale to mogą być też ważne dla nas wartości, przekonania. Niespełnione marzenia, zawiedzione nadzieje, niezaspokojone potrzeby. Smutek może być efektem rozczarowania, zawiedzenia czy bólu.
Oswajam smutek. Poznaję go coraz lepiej. Mój jest błękitny. Nie tylko na powierzchni i kilka metrów w głąb. On jest błękitny też kilka metrów przed dnem. A poniżej…, jeszcze nie wiem. Narazie zatrzymuję się na błękicie.
Smutek ma MOC zatrzymywania nas. I to jest bardzo dobra wiadomość, bo kiedy zatrzymujemy się, tzn jesteśmy w bezruchu, wtedy dużo łatwiej jest skontaktować się ze swoim ciałem. Posłuchać go. Zauważyć co się w nim dzieje. Zatrzymując się spotykamy się zarówno z tym, co straciliśmy, jak i z tym za czym tęsknimy, do czego aspirujemy.
Smutek potrzebuje Przyjaciółki/Przyjaciela – Ciebie. Wolnego człowieka. Smutek nas zatrzymuje ale decyzję o pozostaniu w bezruchu nie smutek podejmuje. Tylko ja i Ty. A ta decyzja jest potrzebna jeśli naprawdę chcemy przeżyć smutek. Dotknąć go, posłuchać, odkryć to, co straciliśmy, by wiedzieć czego w tej konkretnej sytuacji, ale też w życiu potrzebujemy, gdy nam trudno. Kiedy opowiadane przez nas umysł historię ściągają nas w dół, to właśnie w bezruchu możemy je zauważyć, nazwać i oddalić. Zatrzymanie wspiera i empatię, i uważność. A obu ich potrzebujemy, by przytulić smutek.