Wraz z odwagą przyszło świętowanie. Świętuję, co nie jest proste, bo świętowania nie nauczyłam się w rodzinnym domu. Dopiero jako mama, dorosła kobieta uczyłam się jej od ludzi i od zdarzeń. Nauczyłam się dostrzegać powody do świętowania i tym samym dopuściłam do siebie wdzięczność.
W naszej codzienności, tej zabieganej, wielowątkowej, pod presją czasu, zadań; codzienności, w której w nadmiarze i obowiązków, i ludzi, niełatwo o dostrzeganie powodów do świętowania. Hałas, szum, zgiełk „ogłuszają” wdzięczność. W naszym życiu mamy „albo za dużo” albo „za mało”. Zbyt rzadko – w swoim mniemaniu – mamy TYLE, by świętować. Trzeba przecież zrobić jeszcze to i jeszcze to. Zasadzić drzewo, spłodzić syna, wybudować dom. Jeszcze tylko rok pracy za granicą i wracamy do kraju. Jeszcze tylko ten projekt do zrealizowania i będziemy chodzić na koncerty raz w miesiącu. Jeszcze tylko wstęp i zakończenie i będę mogła świętowania oddanie książki wydawcy.
Świętowanie utożsamiamy z jakimś konkretnym czynem, aktem. I najlepiej by był duży, doniosły, miał JAKIEŚ znaczenie. Nie nauczono nas widzieć świętowania jako części naszej codzienności. Nie mamy jej w nawyku, tak jak mycia zębów, wkładania naczyń do zmywarki, wynoszenia pełnego kosza na śmieci czy picia kawy.
„Zwolnij i ciesz się życiem. Gdy pędzisz za szybko, umykają ci nie tylko piękne widoki,
ale również świadomość dokąd zmierzasz i po co.”
(Eddie Cantor).
Eckhart pisze, że jeśli mielibyśmy w życiu pomodlić się tylko raz, to nasza modlitwa powinna brzmieć: „dziękuję”. Tymi słowami każdy z nas może zacząć i skończyć dzień. I nie chodzi o wyuczone „dziękuję”, a o „dziękuję” płynące ze świadomości tego, co dostaję od świata, życia i ludzi. Dostaję dla swojego ciała, ducha i umysłu.
Promienie słońca na twarzy, woda w kranie, biegnące ciało, cisza lasu, rozkład jazdy na przystanku, numer przyjaciółki w katalogu: ulubione…jak wielu z nas potrafi je świętować? Jak wielu z nas uznaje je za oczywiste, pewne?
Życie jest najlepszym powodem do świętowania. Celebracja tego, co na nasze życie się składa wypełni nas (tak upragnionym) spokojem. Świętowanie elementów, z których zbudowany jest nasz poniedziałek czy czwartek, prowadzi nas do wewnętrznej harmonii. Zdolność widzenia:
- wstawania o 5.45 by przygotować śniadaniówkę do szkoły i napić się kawy w ciszy,
- korka zawsze na tym samym skrzyżowaniu,
- buziaka od dziecka wychodzącego z samochodu,
- możliwości zrobienia zakupów w lokalnym dyskoncie,
- zupy pomidorowej na kuchence,
- jedzenia obiadu przy stole,
- wspólnego oglądania bajki/filmu,
- wanny wypełnionej ciepłą wodą i pianą,
- zachodzącego za oknem słońca,
otwiera nas na świętowanie i tym samym czyni nasze życie wspierającym i kompletnym.