Radość wędrowania i SUPowania.
Radość tańczenia.
Radość jedzenia. 
Radość tworzenia. 

Cztery strony mojej radości. 

Radość spotkania.
Radość poranka.

Dwie rzeczywistości mojej radości. 

Radość ma kolor ciepła i soczysty smak. A zapach ma poranka. I jak pisze Kepler jest „potrzebą, siłą i wartością życia”. Radość jest naszą siłą napędową. Z nią dużo więcej cudów codzienności dostrzegamy. Ona uruchamia w nas entuzjazm na początek dnia i pod jego koniec. Radość, to coś więcej niż tylko uczucie.

Niedawno przeczytałam, że coraz więcej ludzi cierpi na anhedonię (z greckiego „an” czyli „bez” oraz „hedone” czyli „przyjemność”), co skutkuje brakiem dostępu do radości dnia codziennego. W swojej zaognionej formie anhedonia, to stan w którym osoba nie odczuwania radości z życia, nie czerpie z niego przyjemności. I może być tak, że dzieje się to w jednym obszarze, np intelektualnym czy duchowym, ale może być i tak (dzieje się coraz częściej), że anhedonia obejmuje wszystkie płaszczyzny naszego życia.

Wraz z utratą dostępu do przyjemności człowiek traci zainteresowanie wszystkim, czym do tej pory się zajmował, nie ma motywacji do działania, a czasem i do wykonywania codziennych czynności. W psychoterapii mówi się o tym, że taka forma anhedonia jest bliską kuzynką depresji, a jest i tak ,że w depresję się zamienia.

Za szybko żyjemy, jemy, jeździmy. Za dużo mamy stresu, pracy, rzeczy, ludzi dookoła. Za często rezygnujemy z siebie, chodzimy na kompromisy, ulegamy presji. I jak jest za dużo tego, co nam nie służy, to w którymś momencie przestajemy dostrzegać i doświadczać rzeczy, które stanowią podstawę naszego wewnętrznego dobrostanu.

Jest takie powiedzenie, które pasuje do wielu ważnych dla nas koncepcji. Ja tym razem wykorzystam je właśnie do radości. Brzmi tak: „Łatwiej o radość, kiedy jest się uważnym na radość” (pod radość włóż co chcesz: relację, miłość, uważność, życzliwość itp. itd). Kiedy wiem, co mi sprawia radość, wtedy dostęp do niej mam w momencie, w którym do mnie przychodzi. Kiedy wiem, co sprawia mi radość, to mogę to po prostu kultywować. I tak się dzieje od zawsze.

Tomasz z Akwinu opracował pięć dróg radości:

  1. Spraw sobie jakąś przyjemność.
  2. Wypłacz się.
  3. Porozmawiaj z przyjacielem.
  4. Kontempluj prawdy, czyli zrzuć maski i poznaj prawdy o sobie.
  5. Pamiętaj o kąpieli i śnie.

Uwielbiam wszystkie pięć punktów, do których dopisałam kilka swoich, m.in: idź do lasu, ogranicz media społecznościowe, spotykaj się z innymi kobietami, pij kawę na mieście, pływaj nago w jeziorze, oglądaj niebo.

Te małe rzeczy są paliwem dla radości mojego serca i mojego umysłu.