„Chodzi o to, żeby żyć, zanim się umrze. 
To może być wielka przygoda, żyć.”          
 /John Irving/

Co to znaczy żyć? Nie przeżyć ale żyć.
Nie pełną piersią, nie na wysokich obrotach, ani nawet nie jak w bajce.
Po prostu żyć.
Czuć, doświadczać, próbować, podejmować decyzję, wędrować, szukać, spotykać się, budować, naprawiać. Latać i upadać, podnosić się. Być blisko siebie, drugiego, natury, Siły Wyższej. Być w teraźniejszości, w przeszłości i przyszłości. I jest różnica między byciem, a pławieniem się w przeszłości. Między byciem, a sennymi marzeniami o przyszłości.

Synonimem ŻYCIA jest dla mnie BYCIE. Bycie taką jaką jestem w danej chwili. Smutną, wkurzoną, przestraszoną, bezbronną, ale i szczęśliwą, spokojną, ufną, zadowoloną. Być w drodze, na poboczu lub na przystanku. W oczekiwaniu, nadziei, zaufaniu, spełnieniu. Być w tym momencie, który właśnie się dzieje, ale także być w tych momentach, które stworzyły trwającą chwilę.

Pielęgniarka z Australii, Bronnie Ware przez kilka lat rozmawiała z ludźmi, którym zostało ostatnie kilka miesięcy życia. Pytała ich czego najbardziej żałują w obliczu zbliżającej się śmierci. Spisywała ich odpowiedzi, a potem wydała książkę. Wśród wielu rzeczy, które usłyszała, pięć powtarzało się co rusz:
1. Żałuję, że nie miałem/am więcej odwagi żyć życiem prawdziwym dla mnie, a nie życiem, którego oczekiwali ode mnie inni.
2. Żałuję, że pracowałem/am tak ciężko.
3. Żałuję, że nie miałem/am odwagi wyrażać swoich uczuć.
4. Żałuję, że nie pozostawałem/am w kontakcie ze swoimi przyjaciółmi.
5. Żałuję, że nie pozwoliłem/am sobie być szczęśliwszy.

Żyj lub żałuj powiedzą niektórzy! To nie takie proste. Życie nie jest proste. Żal też nie.

Żyję i żałuję, i pewnie na kilka dni przed śmiercią też będę żałować. Żal jest częścią życia. Rozumiem jednak, że nie o takim żalu pisze Ware. Żal jej pacjentów to żal z powodu tego czego się nie zrobiło, nigdy lub tak mało razy, że trudno te razy wygrzebać z pamięci. Żal z powodów wyborów, które nie przyniosły tego o czym marzy dusza człowieka. Wyborów powtarzanych przez tyle lat, że trudno dostrzec inne wybory. Żal, że się za mało było, a za dużo miało. Za dużo obowiązków, spraw, powinności, może i ludzi za dużo.

Żyjąc można żałować tego i owego. Ważne, by żal był początkiem drogi, nie jej końcem.