Autentyczność mieszka w ciele. Gdy boli, to boli. Gdy jest spragnione, to jest spragnione. Ciało nie udaje, nie przybiera masek i kostiumów. To głowa gra i czasem mówi nie boli, choć boli; ciepło, choć zimno; jest ok, choć płakać się chce. Uczymy się ignorować sygnały z ciała. Uczymy tego nasze dzieci. Maluch upada, zaczyna płakać i słyszy „Nic się nie stało, zobacz to tylko otarcie”. Przedszkolaka boli brzuch, a my pół żartem, pół serio wygłaszamy”Paluszek i główka, to szkolna wymówka”. Nastolatka opowiadając przez zaciśnięte gardło, jąkając się, ocierając ukrytkiem zły, może usłyszeć: „Dasz radę. Musisz tylko się wziąć się w garść”. I tak z czasem stajemy się ludźmi, którzy przestają dostrzegać i słyszeć komunikaty wysyłane przez ciało. Zdenerwowani z drżącymi rękami każemy naszemu ciału natychmiast uspokoić się. Problemy z zatokami, bóle brzucha, migrena – proszę, oto tabletka. Ukrywamy bezdechy, duszności, bo przecież nie jesteśmy histeryczkami.
Słuchając ciała doświadczamy pełniejszego życia. Ja na pewno takiego go doświadczam. Jakby było bardziej intensywne, bardziej świadome i bardziej moje.
Moje ciało lubi ruch i bezruch, gdy tymczasem głowa bezruchu nie znosi. Moje ciało lubi i dźwięki, i ciszę, a głowa? No cóż, ona wariuje w ciszy. Ciało lubi jeszcze ciepło i zimo, a głowa ciepło tylko zimą, a zimno tylko latem. Ciało jak widać więcej ma miejsca na różnorodność, na wielość.
W ruchu tańczę, biegam, wspinam się. W bezruchu leżę, medytuję, wygrzewam się. Przy dźwiękach rozmawiam, piję, próbuję nowych rzeczy. W ciszy spaceruję, czytam, słucham. Gdy zimno ubieram sweter, wchodzę pod kołdrę, robię rozgrzewającą herbatę. Gdy ciepło chodzę nago, pływam w jeziorze, piję wodę z cytryną. Tyle różnorodności.
Ciało pamięta. Głowa też, choć ta pamięć z roku na rok taka wybiórcza. Ciało nie wybiera. Raczej przyjmuje. Przyjmuje każdą moją historię. Widać ją w zmarszczkach mimicznych, w fałdzie na brzuchu, w bliznach na nogach, odcisku na serdecznym palcu. Ciało przyjmuje każdą z moich historii. Tą pełną nieprzewidzianych wypadków, spontanicznych decyzji, zabawnych zdarzeń. W moim ciele zaczęła się historia moich córek. W ich ciałach jest kawałek mojej historii.
W patrzeniu na ciało i słuchaniu go chodzi o miękkość, łagodność. Przyglądając się mu warto zatrzymać się, rozluźnić, rozbroić, zmiękczyć i wreszcie puścić. Niech nie będzie spięte i napięte.